Ahoj przygodo.
III dzień rejsu .
Wyruszamy wcześnie bo o 8.30 z Folwarku Łukajno, kierunek Mikołajki. Na silniku przepływamy Śniardwy, nikogo – tylko łódki od Bełbota. Przy Przeczce stawiamy żagle, wiaterek koło jedynki, przyjemne żeglowanie. Na Mikołajskim pada, pojawiają się łódki i inne urządzenia pływające – dobijamy do kei Środowiskowego Domu Samopomocy w Mikołajkach.
Jesteśmy mile zaskoczeni, wita nas szefostwo, zwiedzamy obiekty domu, na każdym kroku czujemy miła atmosferę, uczestnicy są sympatyczni, otwarci – Polska gościnność.
Nasi żeglarze Patryk i Mateusz zachęcają do gry w boccia robiąc mały pokaz. Znowu miłe zaskoczenie, uczestnicy domu są żywo zainteresowani grą – no i pierwszy mecz. Jak na pierwszy raz świetnie. Rozmawiamy trochę o problemach środowiska osób związanych z niepełnosprawnością, dochodzimy do wniosku, że warto nawiązać współpracę. Może stworzymy most Mazursko – Zamojsko -Wrocławski dla Środowiskowych Domów Samopomocy.
Było miło, ciepło i rodzinnie – ruszamy w kierunku Rynu, bo tam czeka nas zdobywanie zamku.
Z lekkim spóźnieniem i sympatyczną Panią przewodnik, przechodzimy przez historię zamku –
tu szczególne podziękowanie dla dyrekcji hotelu za możliwość zwiedzania zamku.
Kolacja w młynie kończy dzień, bo wieczorem szanty,szanty,szanty.
Ahoj do jutra
10.06.2014
Ahoj przygodo.
Cumujemy w przyjaznej dla osób z niepełnosprawnością Eko – marinie Ryn, bardzo sympatyczne i rzeczowe nastawienie pracowników. Szczególnie podejście Pana Prezesa Juliusza Leczyckiego
napawa optymizmem, iż jest szansa na to, że Mazury będą nie tylko „Cudem Natury” ale też przyjaznym miejscem dla niepełnosprawnych.
Otrzymujemy deklarację otwartości Pana prezesa do projektów związanych z żeglowaniem osób z niepełnosprawnością, a nawet gotowe pomysły. Jeśli na naszej drodze będziemy spotykać tak otwartych ludzi, życie będzie łatwiejsze i prostsze. Podbudowani wypływamy w kierunku Giżycka przez jezioro ryńskie na Tałty. Jest gorąco, zatrzymujemy się przy dzikiej plaży, gdzie trenujemy przybijanie do brzegu, sprawdzamy nasze kapoki i próbujemy czy da się przepłynąć.
Czas mija szybko, wskakujemy do łodzi i płyniemy na kanały, by na Jagodnym postawić żagle przy wiejącej „trójeczce” i pod wiatr pływać na burtach. Późnym wieczorem docieramy do Mariny Lester Club, gdzie cumujemy. Sama marina z częścią nowego osprzętu, ale niezbyt przyjazna dla osób na wózkach. W tawernie śpiewamy szanty, choć zdarzyła się Pani (ze znamionami „przeczytanych w nadmiarze książek”), która chciała zmienić repertuar na disco polo. Bardzo dyplomatyczna interwencja naszego sternika Włodka i pomoc obsługi pozwoliła nam śpiewać dalej.
Bardzo przyjemnie zasypiało się na jeziorze Niegocin przy falach i śpiewie ptaków.
Ahoj do jutra
11.06. 2014
Ahoj przygodo
IV Dzień rejsu
Udało się zdobyć ryby i oczywiście specjalista od rzeczy niemożliwych – Piotr, wykonuje z nich świetne chipsy, których smak kojarzy nam się tylko z Mazurami.
Wyruszamy na Niegocin przy dwójce/trójce docieramy do Giżycka, niezwykły widok siedmiu jachtów z napisem Bełbot robi wrażenie.
Wzbogaceni wiedzą, kiedy otwiera się most obrotowy, przepływamy. Niektóre załogi zatrzymują się w starym porcie, inne płyną dalej. Kilka łódek zatrzymało się w marinie Stranda – przepiękny obiekt przyjazny, dostosowany, chciało by się, żeby jeszcze spotkać kilka takich na Mazurach.
Ruszamy przez… Dargin na Dobskie by zacumować na kącie Rajcocha .Wydaje się, że przez cztery lata było tu przyjaźniej. Dzisiaj zasypiamy przy kołysaniu fal. Do jutra ahoj.
(przyp. Admin strony wyjeżdża na zawody Bocci, więc kolejna relacja pewnie w poniedziałek, zapraszamy.)